5 powodów, aby nie jechać na weekend do Zakopanego

Stolicy naszych polskich Tatr nie można odmówić uroku. Wspaniałe widoki, niezapomniane chwile na szlaku i sielska atmosfera kusi każdego. Jednak od kilku lat Zakopane sukcesywnie traci to wszystko na rzecz komercji. Oto, dlaczego weekend tam może nie być dobrym pomysłem.

Ogromne tłumy

Zakopane i okolice jest zadeptane przez turystów. Co za tym idzie, nie ma przestrzeni do spokojnego spaceru czy samotnej wyprawy na górskie szlaki. Krupówki niczym nie różnią się od Floriańskiej w Krakowie – ta ulica nigdy nie idzie spać.

Wysokie ceny, słabsza jakość

Nie da się ukryć, że w czasie sezonu turystycznego, ceny wszystkich produktów i usług idą w górę. I nie chodzi tu już o gofry czy kufelek grzańca. Ceny za zwykły pokój potrafią zadziwić nawet największych górskich pasjonatów.

Brak rozrywek

W Zakopanem albo idziesz w góry, albo zostajesz na Krupówkach. Jeżeli wybierasz tę drugą opcję, nie masz za bardzo co robić. Ileż można jeść kebabów, pić grzańca czy oglądać gabinet figur woskowych? Wydaje się, że miasto nie ma za bardzo pomysłu na dodatkowe atrakcje dla turystów.

Korki i smog

W każde piątkowe popołudnie i wieczór Zakopane przeżywa prawdziwe oblężenie. Setki samochodów z turystami zjeżdża się wtedy do swoich hoteli i kwater prywatnych, by spędzić spokojny weekend. Jednak poziom stresu już na zakopiance osiąga poziom maksymalny. W samym mieście nie jest lepiej.

Gdy jedziesz tam zimą, nie licz na czyste, górskie powietrze. Zakopane to miejsce, gdzie opłata uzdrowiskowa to jakiś żart. Poziom smogu dorównuje temu z Krakowa, a nawet go przewyższa. Aby zażyć świeżego powietrza, musisz wyjść w wyższe partie gór, a to czasem jest niemożliwe, po Tatrzański Park Narodowy zamknął kilka szlaków.

Patoturyści

Zapewne można by napisać niejedną książkę o zachowaniach turystów w Zakopanem. A najlepiej wiedzą o tym miejscowi i stali bywalcy. Miasto to w dużej mierze ludzie, którzy w nim przebywają. A na Krupówkach możesz znaleźć ich prawdziwy przekrój. Kiedyś było głośno o kobiecie, która na Giewont wyszła w japonkach. Inna z kolei, prowadziła swoje dziecko na smyczy, bo to za wolno szło. Porzucane zwierzęta na szlakach to inna bolączka.

Nocne życie również pozostawia wiele do życzenia – pijani ludzie urządzają burdy przed lokalami i za nic mają reżim sanitarny. Zwykli mieszkańcy mają problem nie tylko z uciążliwymi, sezonowymi sąsiadami, ale i z dojazdem do własnych posesji. Turystów trzeba też ciągle uczyć, że Tatrzański Park Narodowy to nie śmietnik. I trzeba tam się właściwie zachować.